Nie każdy jest taki sam, a wręcz wszyscy jesteśmy inni, wyjątkowi. Tak samo, jak główna bohaterka Meduz – Louise, która z niewiadomego powodu zaczęła zupełnie tracić słuch. Jest to poruszająca historia zmagań kobiety z bezsilnością oraz chorobą, na którą zupełnie nie ma wpływu i która stanowi prawdziwą niewiadomą.
Meduzy nie mają uszu pokazała mi zupełnie inny świat, który jest gdzieś obok, a o którym nie miałam pojęcia
Niedawno w Koszalinie odbywał się festiwal Młodzi i Film, gdzie miałam okazję oglądać film dokumentalny o osobach jąkających się. Wzruszył i dotknął mnie podobnie jak ta książka. Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie problemy mogą mieć osoby jąkające się, niedosłyszące oraz zupełnie głuche. To nie był ich wybór, że świat odjął im kawałek słuchu i dołożył kawałek innego zmysłu. To nie oni podjęli tę decyzję, a problemy, z którymi mierzą się na co dzień są dla nas niepojęte.
Na ogół słyszymy i widzimy, a problemy pojawiają się w okresie starości. Zdarza się jednak, że problemy ze słyszeniem czy widzeniem pojawiają się w o wiele młodszym wieku z powodu wad wrodzonych, genetycznych, uszkodzeń czy wypadków. Ja mam jedynie wadę wzroku – dalekowzroczność. Jedynie, minus cztery dioptrie. Jedynie w okularach widzę wyraźnie. Ostatnio okazało się, że już nie jestem w stanie czytać bez okularów, mimo że to dalekowzroczność a nie krótkowzroczność. Nie mogłam przestać o tym myśleć czytając Meduzy.
Język potrafi być asekuracyjny albo nawet pełnić rolę ochronną: komplikujemy słowa, bo wydaje nam się, że w ten sposób możemy złagodzić ich znaczenie. Wstydzimy się mówić o was: głusi, ślepi, starcy, chorzy psychicznie. Stąd te wszystkie określenia: niesłyszący, niewidzący, seniorzy, pacjenci specjalni. Jeszcze chwila i martwych zaczniemy nazywać żyjącymi inaczej.
Meduzy nie mają uszu
Kiedy Louise dowiaduje się, że jej problemy ze słuchem powiększają się a zdania wypowiedziane przez najbliższych stały się mieszanką niezrozumiałych wyrazów, których musiała się domyślać, przyszedł czas na ogromną decyzję – decyzję o umieszczeniu w jej ciele implantu, który będzie wspomagał jej słuch. Kobieta bała się, że po tak ogromnej ingerencji i umieszczeniu implantu w jej ciele nie będzie słyszała już tak samo, jak do tej pory, zmieni się głos jej matki, nie będzie poznawać własnego męża, a nawet inny będzie jej własny głos! Kim wtedy się stanie? Co najgorsze po umieszczeniu implantu nie było drogi powrotnej, nigdy więcej nie mogłaby usłyszeć prawdziwego głosu swoich najbliższych!
W wyborze pomagają jej wewnętrzni obrońcy i przyjaciele Żołnierz, pies Cirrus, botaniczka, którzy stanowią jej obronę przed całym światem. Niestety i oni trzymają się coraz gorzej, a decyzja wisi nad nimi, jak ciężka, ciemna kotara. Jej wewnętrzni przyjaciele odzwierciedlają jej zablokowanie, zakorzenienie w obecnej traumie, problem z podjęciem tak ogromnej i trudnej decyzji. Na szczęście oprócz nich Louise ma jeszcze wsparcie swojego mężczyzny Thomasa oraz matki.
Podjąć decyzję o implantacji i nigdy nie usłyszeć prawdziwego głosu matki? Czy nie zdecydować się na implant i ogłuchnąć zupełnie? Jaką decyzję podejmie Louise? Czy wewnętrzni przyjaciele pomogą jej podjąć decyzję? Przeczytajcie Meduzy nie mają uszu.
Ja muszę przyznać, że w najstraszniejsza była dla mnie niewiadoma przyczyny utraty słuchu przez Louise. Nikt w jej rodzinie nie cierpiał na utraty słuchu i była jedyną osobą z tą przypadłością, a to najczęściej czynniki genetyczne są przyczyną utraty słuchu. Innymi przyczynami utraty słuchu może być długotrwałe narażenie na hałas, infekcje, ototoksyczne leki, urazy czy starość. U niektórych osób występuje jednak nagła idiopatyczna głuchota – utrata słuchu następuje nagle bez wyraźnej przyczyny, co może być związane z problemami naczyniowymi, wirusowymi, czy autoimmunologicznymi, ale dokładny mechanizm nie zawsze jest znany. Brzmi naprawdę strasznie. Zdawaliście sobie z tego sprawę?
Meduzy nie mają uszu Adèle Rosenfeld mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mova.
Dziękuję serdecznie!
Agnieszka