fbpx

Recenzja książki Na chwiejnych nogach Marcina Pełki

Na chwiejnych nogach Marcina Pełki to trzecia część przygód błędnego rycerza Urlicha von Bauma herbu Tańczący Jeleń i choć nie czytałam poprzednich, nie czułam, że coś mnie omija. Na chwiejnych nogach to dwadzieścia jeden krótkich historii ze znanym nam rycerzem w roli głównej. Każda z nich przepełniona jest humorem, specyficznym średniowiecznym zapachem i dużą dawką trunku, którego nasz bohater sobie nie odmawia.

Urlich von Baum, będąc mieszanką nieustraszonego Wiedźmina i wiecznie pijanego Jakuba Wędrowycza, szybko przypadł mi do gustu. Humor bardzo mi się spodobał, a czytając Na chwiejnych nogach miałam wrażenie, że moje również nieco się chwieją, a ja wręcz czuje odór oberży i słyszę krzyki pijanych gości. Co się uśmiałam, czytając tę książkę to moje! A chwil śmiechu nie brakowało!

Czytając o zmaganiach Urlicha, od razu poczułam się, jak na prawdziwym rycerskim turnieju przy chrzęście mieczy uderzających o zbroje i tarcze oraz gromkimi wiwatami gapiów. A Urlich von Baum herbu Tańczący Jeleń władał mieczem jak niejeden wój! Nic dziwnego, ponieważ uczyli go najwięksi mistrzowie sztuk walk – Arnold Szmelcenegger i sam Onan – Onan Barbarzyńca. A był to człowiek wielki jak dąb, z równie wielką chucią oraz przyrodzeniem, a zajmował się nim nawet pięć razy dziennie, stąd niecodzienne przezwisko towarzyszy. Ciekawą postacią w rycerskim świecie okazał się również Mariusz z Pudzianowa, będący autorem filozoficznego traktatu o wszechstylowej sztuce walki i nawet w świecie rycerstwa wypowiadał słynne słowa o niechęci sprzedaży skóry za niewielką kwotę.

Urlich zdający sobie sprawę ze swojej własnej siły i doskonałego władania mieczem mógłby góry przenosić. O ile byłyby to góry, za którymi znajduje się świeża dostawa trunku i to niezależnie czy jarzębinówki, czy wina jabłkowego. Góra jest górą. Nasz rycerz to mężczyzna bardzo dzielny i pomocny, o ile ta pomoc wychodzi całkiem przypadkiem – taka idzie mu najlepiej. Jak widać, nasz rycerz występuje wraz z alkoholem, nigdy osobno.

Urlich von Baum choć wywodzi się z rodu szlacheckiego, jest przecież rycerzem, nic sobie nie robi z konwenansów i ma sobie za nic wszelkie świętości, dzięki czemu nie ma najmniejszego problemu z wyciągnięciem przyrodzenia na środku rynku miejskiego (przez co musiał sprzątać miejskie szalety), pobicia rycerza będącego obrońcą Słowa Bożego, który złożył śluby milczenia czy chędożyć gospodarzową – zamężną zresztą. Mnie najbardziej do gustu przypadła właśnie gospodarzowa Gospody pod Żyłakiem – Anke Holendrów, żona jabłkowego Dietera, który ze zrozumiałych powodów nie przepadał za naszym błędnym rycerzem.

Świat powieści z Urlichem von Baumem herbu Tańczący Jeleń zadziwił mnie, zaciekawił i wciągnął do reszty. Czytając opowiadania, sama chciałam zajrzeć do Wielkiego Boru i zobaczyć drzewnego mola, brzuchacza, smrodziarza czy piękne driady, do których wzdychali mieszkańcy okolicznych miejscowości, jednocześnie bojąc się w kierunku Wielkiego Boru chociażby spojrzeć. Zaciekawiły mnie także złowieszcze dla mieszkańców, a często przychylne dla Urlicha bobołaki, strzygi, ściernice, topieluchy, przyleszcze i wyjce. Zastanawia mnie również, gdzie rośnie słynna berbelucha zwyczajna, roślina w swoich działaniach magiczna i zbawienna. Chyba będę musiała ponownie odwiedzić Wielki Bór, aby odkryć wszystkie jego sekrety.

Jestem przekonana, że przeczytam poprzednie części opowieści o Urlichu, a także wszystkie kolejne. Co się uśmiałam to moje, a znając Urlicha, rozbawił mnie zupełnym przypadkiem, podobnie jak wszystkie swoje ważniejsze poczynania dla dobra innych, które często działy się bez jego udziału. Co prawda był przy nich obecny, ale większość płynów w jego ciele stanowiło wino jabłkowe, a nie, jak to u zwykłych śmiertelników bywa – krew.

Książkę Marcina Pełki Na chwiejnych nogach miałam okazję przeczytać, dzięki współpracy ze Sztukater.pl, gdzie również możecie przeczytać moje recenzje wydawnicze.

A Wy, znaliście wcześniej Urlicha von Bauma herbu Tańczący Jeleń?

Agnieszka

To może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *