Przyznam, że bardzo ciekawie przeczytać drugą część opowieści, nie znając jej pierwszego tomu (a zdarzyło mi się to już drugi raz). Sporo trzeba się domyślać, czytać między wierszami i jest to zadanie godne detektywa – czyli coś dla mnie. Myślę jednak, że i pierwsza część trafi w moje ręce, a ja w końcu dowiem się, jak rozpoczęła się historia Eli!
Poczwarka Uli Gudel rozpoczyna się po bitwie, w której dość solidne ucierpiała zarówno główna bohaterka Eli, jak i jej elfi przyjaciel. Na szczęście do Kamiennego Gniazda przyjeżdżają krasnoludowie – Zak, którego Eli nazywa ojczulkiem oraz jego niemy brat Kaz – biegły w sztuce uzdrawiania. Nie mogli lepiej trafić! Kaz zaszywa ogromne rany Eli, a Zak daje jej masę krasnoludziego wsparcia. Niestety poczucie winy po rzezi, którą Ha’ami sprawili zbuntowanym sługom nie daje jej spokoju.
W międzyczasie ktoś dybie na życie Ha’attika. Przez straż niezauważony przechodzi list z trucizną tak silną, że niemal pozbawia mężczyznę ręki (ta staje się czarna i martwa). Ha’attik boi się stracić dobre imię i renomę nieustraszonego, więc nie wspomina o sytuacji nawet swoim najbardziej wiernym towarzyszom. O problemach nie wie nawet Dioniza. Co dalej się z nim stało? Dalsza historia zaskakuje!
Akcja powieści dzieje się na różnych płaszczyznach, dlatego podglądamy zarówno losy Eli w Kamiennym Gnieździe, krasnoludów w ich stronach, smoków, a także Ha’attika. Niestety łapanie wielu srok za ogon nieczęsto się sprawdza. Tak było i tym razem, bo choć poznajemy wiele historii, to każdą niepełną i częściową, co sprawia, że powieść nie ma podsumowującego końca. Zostajemy w rozkroku czekając na kolejną część serii.
Żagiew i Wybłysk
W książce poznajemy również postać dwugłowego, gadającego smoka, który wydaje się być naprawdę intrygującą postacią, którą chce się poznać o wiele lepiej. Żagiew i Wybłysk – ten mądry oraz ten drugi. Miałam ogromną nadzieje, że o wiele częściej pojawią się smoczy bohaterowie i to oni odmienią losy Eli. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a smoki były tylko obserwatorami. Wielka szkoda!
Podsumowanie
Książkę czytało się bardzo dobrze, jednak po jej przeczytaniu mam ogromny niedosyt, bo trudno mi powiedzieć, o czym właściwie była. Na 300 kartach nie zadziała się praktycznie żadna poważna bitwa! Liczyłam również na wielką walkę elfa z postacią, która pojawiła się w krasnoludziej jaskini, jednak niestety w tym zakresie dużo przemilczano, a dopiero w epilogu wyjaśnia się, co stało się z elfem w jaskini i czy przeżył spotkanie z wodną nimfą.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie i z chęcią poznam kolejne przygody bohaterów. Postacie są charakterystyczne i spójne, a najbardziej przypadł mi do gustu Zak! Jego chyba nie można nie lubić, jakem Zak! Rozbawił mnie fakt, że krasnoludy, w przeciwieństwie do ludzi, poruszali się nie na koniach, a na kozłach górskich. Już wyobraziłam sobie znane mi krasnoludy z Władcy Pierścieni, którzy poruszają się w ten sposób. Chyba krasnoludki honor by im na to nie pozwolił.
Mam wrażenie, że szykuje się część trzecia, a Poczwarka stanowi jedynie pomost pomiędzy kolejnymi opowieściami i wyjaśnienie, co się stało z księżniczką i elfem po walce z poprzedniej części.
Koniecznie zajrzyjcie również do pierwszej części książki z cyklu Dziewczyna bez imienia – Jaszczurka.
Agnieszka