fbpx

Recenzja książki Szczęśliwy Pech Iwony Banach

Cześć Kochani!

Dziś przychodzę do Was z kolejną recenzją komedii romantycznej mojej ulubionej polskiej pisarki Pani Iwony Banach! Pani Iwona jak zawsze nie zawodzi, a kolejni bohaterowie są tak specyficzni, że nie można o nich zapomnieć.

O czym jest komedia kryminalna Szczęśliwy Pech?

O wakacjach i to długich, bo aż trzymiesięcznych, a wiadomo, nie każdy może sobie pozwolić na takie rarytasy, jak tygodniowy urlop od pracy, a co dopiero trzymiesięczny, bo przecież miejsce pracy bez tak ważnego ogniwa automatycznie ulegnie upadkowi, budynek stanie w ogniu, legnie w gruzach (choć nieraz idąc do pracy miałam nadzieję zastać taki widok), bo oczywiście nikt sobie z niczym nie poradzi. Dwutygodniowy urlop przewidziany w umowie o prace często bywa uznaniowy – jak szef uzna, że będzie to będzie, ale koniecznie poza sezonem, kiedy pogoda najmniej korzystna. Ale nasza bohaterka Reginalda Kozłowska nie ma takich problemów, jej szef jest dla niej o wiele bardziej przychylny, wręcz zbyt pobłażliwy. Otóż sama sobie okrętem i sterem. A dokładniej mówiąc kartką i piórem, ponieważ Regi jest szukającą inspiracji pisarką, która za namową matki, postanowiła spędzić urlop z dala od zgiełku miasta, w zabitej dechami dziurze, gdzie mogłaby spokojnie znaleźć wenę i skończyć romantyczną powieść, której pisanie szło jej delikatnie mówiąc nie najlepiej. Okazuje się jednak, że w Dębigórze, w której miało nie dziać się nic, dzieje się zaskakująco dużo i to, czystym przypadkiem, od dnia przyjazdu Pani Kozłowskiej (a raczej Panny, ponieważ Regi zdarzył się nieprzyjemny incydent z uciekającym panem młodym w roli głównej), a także mnóstwo innych pechowych incydentów.

Dębigórski szczęśliwy pech

A cóż takiego może dziać się w tak spokojnej miejscowości? Otóż dębigórski inspektor, choć na początku niepewny, po wielu zgłoszeniach mieszkańców upewnił się, że w okolicach grasuje morderca. Co prawda ciała lub co gorsza ciał jeszcze nie znaleziono, ale pewniakiem była to tylko kwestia czasu. Co gorsza morderca zdaje się grasować niebezpiecznie blisko Regi, która już od początku pobytu w Dębigórze pożałowała swojej decyzji o jakichkolwiek wakacjach, a co dopiero takich długich i w takim miejscu.

Przyjemnie wyglądające w ogłoszeniu miejsce noclegu okazało się dość klimatycznym domem, ale jej mieszkaniec, Rafał Markowski niekoniecznie oczekiwał lokatorów. Regi jednak uparcie postanawia zostać w miejscu ze względu na własną zawziętość i fakt, że zapłaciła za pobyt z góry. Niedługo okazuje się, że pisanie Reginaldy idzie na dalszy plan, przegrawszy nierówną walkę z poszukiwaniem skarbu schowanego ponoć niegdyś przez nieżyjącego już dziadka Rafała. Jakby tego było mało do domu wprowadza się drugi niechciany lokator, który wprowadza niemniej zamieszania co nasza bohaterka, a do tego mówi w taki sposób, że zupełnie nie da się z nim porozumieć. Sama Regi okazuje się bowiem siewcą chaosu w spódnicy – gdzie się nie pojawi, tam coś się dzieje. Nie ważne komu i co, ale zawsze coś i komuś.

Czy uda się rozwiązać kwestie dębigórskiego mordercy, dziadkowego skarbu, nielegalnego meldunku dwóch lokatorów u Rafała Markowskiego? Skąd, dlaczego i jakim cudem do domu Rafała wprowadza się dwóch lokatorów oczkując noclegu, a w przypadku Regi nawet wyżywienia? Tego już musicie dowiedzieć się czytając Szczęśliwy Pech. Po wpisaniu kodu rabatowego: BLOG10 otrzymacie dodatkową zniżkę na całe zakupy (kliknijcie w baner)!

A ja przeczytałam szczęśliwy egzemplarz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dragon. Dziękuję!

Agnieszka

Zobaczcie również inne recenzje książek Pani Iwony Banach:

To może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *