Cześć!
Tak się ostatnio złożyło, że książki Pani Iwony Banach przeglądam częściej niż Facebooka po awarii. Jak już na pewno wiecie, uwielbiam poczucie humoru Pani Iwony, jej charyzmatycznych bohaterów oraz ich przewrotne historie, dlatego, jak tylko zobaczyłam kolejną, premierową pozycję – po prostu nie mogłam się oprzeć. Wy też?
Nie wiem skąd Pani Iwona bierze pomysły na kolejne komedie kryminalne, ale ostatnio sypie nimi, jak z rękawa i mam wrażenie, że rozwiązała wór pełen świetnych książek i dawkuje nam tę przyjemność tak, abyśmy nie zdążyli za bardzo zatęsknić. Pani Iwono, proszę kontynuować! Ostatnio czytałam Białe święta, zimny trup, a nieco wcześniej Czarci krąg i obie komedie zupełnie mnie pochłonęły.
Upiór w moherze Iwony Banach
Upiór w moherze to najnowsza komedia kryminalna Iwony Banach. Pani Iwona niezawodnie doprowadza do łez, a humor wylewa się z każdej kartki. A poza humorem pomiędzy stronami kryje się całkiem ciekawa, intrygująca i zaskakująca sprawa kryminalna, w której centrum kryje się nie kto inny, jak słynny Upiór w moherze. Ale to jeszcze nic! Bohaterom książki ukazuje się… Bohater książki! Ale nie tej samej – zupełnie innej. Prawdziwa książkowa matrioszka zdarzeń!
Postać literacka zwana Samuelem, pojawia się w realnym świecie i ukazuje się osobom powiązanym z literackim światem moli książkowych, jak nikt inny – bibliotekarzom. Podejrzewającym u siebie załamanie nerwowe oraz szaleństwo Samuel wyjawia, że autor jego książki ma zostać zamordowany! To pewne! Z tym, że Samuel nie napisał żadnej książki. Zamordowany ma zostać autor książki, której on jest bohaterem. Mężczyzna nie boi się jednak zapomnienia po śmierci autora. Co to to nie! Z kart powieści nikt go już nie wykreśli. Boi się czegoś o wiele gorszego niż śmierć. Boi się braku seksu, którego na kartach dwóch powieści jeszcze się nie doczekał. Bibliotekarze o dobrych sercach i słabej cierpliwości (Samuel bywał dość natrętnym widmem) zdecydowali się pomóc i uratować autora od rychłej śmierci.
Nie zapominajmy jednak o Upiorze w moherze, który miesza w mieście jak w wielkim kotle pełnym bigosu, przekazując mieszkańcom informacje szokujące, acz nie do końca potwierdzone. Kim jest ów moherowy Upiór? Ja już wiem, ale Wy nie dowiecie się niemal do końca powieści. Choć typować można wielu, wszystkie strzały okazują się trafiać w płot. Upiór bowiem nie jest taki głupi, jak się umaluje. To kolejna komedia Pani Iwony, która ubawiła mnie do łez i wciągnęła do ostatniej kartki, a zakończyła się tak, że aż ma się chęć wziąć pióro w rękę i dopisać kolejnych kilka kartek – ze zbliżeniem miłosnym Samuela w roli głównej. A niech ma!
Sięgniecie po Upiora w mocherze lub inne pozycje wydawnictwa Dragon?
Dajcie znać w komentarzach!